Najważniejsze problemy środowiskowe to nie utrata
różnorodności biologicznej, załamanie ekosystemu i zmiany klimatu, ale
samolubstwo, chciwość i olewanie tematu ze słowami: „oj to tylko przecież jeden
śmietek”. Aby sobie z tym wszystkim jakoś poradzić, potrzebujemy
transformacji kultury, przyzwyczajeń i mentalności na ogólnoświatową skalę.
Naukowcy niestety nie wiedzą jak zmienić myślenie o ekologii 7,5 miliarda ludzi
na ziemi.
Póty dzban wodę nosi, póki się ucho nie
urwie
Przez zachłanność straciliśmy moc dostrzegania
drobnych rzeczy, bo liczy się tylko kasa i ja człowiek, pan władca
wszechświata, a tak nam się przynajmniej wydaje. Kuniec, ziemia ma nas dosyć.
Ludzie przez dziesięciolecia z premedytacją niszczą własny DOM zanieczyszczając
życiodajną wodę i powietrze i zawłaszczając coraz więcej terenu pozbawiając
inne stworzenia warunków do życia. Żaden inny gatunek nie sra do własnego
gniazda, oprócz człowieka. Spodziewacie się, że to da się odwrócić? Mam złe
wieści. Nie da się. Może to się uda trochę spowolnić. Chyba, że ludzkość nagle
całkiem wymrze rodem z filmów katastroficznych. Koronawirus ładnie pokazał, że
planeta bardzo dobrze się bez nas odnawia w trymiga.
Na pewno zauważyliście, jak wielki boom nastąpił
w ostatnich latach w kwestii ochrony naszej planety i bojkotowania wielu
rzeczy, które nie są „eco-friendly“. I dobrze! Martwiące jest jednak to,
jak wiele osób ślepo łapie się na puste hasła, myśląc, że zmniejsza to
powstawanie „śmieci“. Oto kilka grzeszków, które Ty i ja mamy na sumieniu:
Zero waste to żart
Kupujesz zupełnie nowe produkty w opakowaniach
zero waste? Dlaczego nie użyjesz ponownie butelki, którą już masz, tylko
zamiast tego kupujesz „tę uroczą, ekologiczną butelkę w buldożki”, która
została wyprodukowana w fabryce spuszczającej swoje pomyje do rzeki Jangcy, a
następnie zapakowana w plastikową folijkę i przewieziona tysiące kilometrów
samolotem owinięta w kolejny pierdyliard folijek i opakowań? Nie daj się
oszukać firmom zajmującym się marketingiem produktów zero waste. Ludzie posiadają
„kolekcje” rzeczy, które mają być niby przyjazne środowisku. Mają wiele różnych
butelek w różnych rozmiarach, kubki podróżne, sztućce podróżne i tak dalej,
które zostały kupione zupełnie nowe. W ogóle nie o to chodzi! Zero waste
stało się mniej stylem życia związanym z ponownym użyciem rzeczy, ograniczaniem
marnotrawstwa i uważnej konsumpcji, a raczej programem marketingowym, aby
zachęcić ludzi do kupowania produktów, których nie potrzebują. Bo kasa.
Przestań kupować szajs to firmy przestaną
ten szajs produkować
Wszyscy jesteśmy za to odpowiedzialni więc proszę
nie zganiać winy na polityków i biznesmenów. Politycy za nas zakupów nie robią.
Sami decydujecie, co kupujecie i czy robicie to z myślą o dobru planety.
Owszem, oni mają zyski z tego, co ty wybierzesz. Jeśli wybierasz wszystko
zapakowane w plastikowe opakowania, to będą dalej te opakowania produkować, bo
kasa. Jeśli większość wybrałaby ekologiczne produkty, czerpaliby zysk z tych
ekologicznych produktów. Przedsiębiorcy potrafią się dostosowywać szybciej, niż
ty mrugniesz powieką.
Największą siłę oddziaływania mają właśnie zwykli
konsumenci, czyli ty i ja, bo ci „bezmyślni” politycy i biznesmeni i tak polecą
za tym, na co jest popyt. Bo kasa. A na co jest popyt decydujemy my
własnymi, codziennymi wyborami. Każdy pomidorek musicie kupować zapakowany
osobno? Co sezon nowe ciuszki? Na zakupy autkiem? Remont co pięć lat? Prysznic
dwa razy dziennie?
Jeśli jesz organiczne produkty i mówisz, że
jesteś eko, ale także wcierasz w skórę chemikalia, robisz to źle
Do uprawy trzech sztuk awokado potrzeba zużyć
tysiąc litrów wody. Najwięcej awokado w Polsce przyjeżdża z Izraela, RPA i
Peru, a w Meksyku popyt na nie jest tak ogromny, że dochodzi do nielegalnego
wylesiania i wojen gangów. Bye, bye avo toast! Jak zatem jeść, żeby możliwie
najmniej szkodzić środowisku? Czy jeśli ograniczam mięso, a zjadam dużo
bananów, to nadal jestem eko? No niezbyt, chociaż lepsze to niż nic. Ja
osobiście nie chodzę z materiałową siatką na zakupy, papierową słomką we własnym
kubku z kawą i nie jem sałatki drewnianym widelczykiem mając na sobie kurtkę z
„EKOskóry“. Nie chcę być eko-vege-hipokrytką – jak nie jem mięsa, to nie jem i
awokado i bananów, które generują niemało CO2 przez drogę jaką muszą przebyć ze
słonecznej Ameryki Południowej do mniej słonecznej Polski. Trzeba jeść
przede wszystkim lokalnie i sezonowo. Mieć świadomość skąd to się wzięło i
ile kosztuje jego produkcja. Niedługo truskawki! Wcinajcie ile wlezie póki są i
kupujcie od swoich okolicznych rolników, a hiszpańskie truskawki w zimie, co
truskawki przypominają aby z wyglądu, sobie bez żalu darujcie.
Plastikiem też okrywasz ciało
„Ekoskóra“ miała być materiałem rozwiązującym
problem barbarzyństwa wobec zwierząt. No powiedzmy, że częściowo się z tym
zgodzę, bo fakt faktem, produkcja "ekoskóry" nie wymaga mordowania
niczego co żyje, ale czy na pewno nie odbija się paskudną czkawką na zdrowiu
naszej planety? „Eko“, moi drodzy, ma ona tylko w nazwie, bo jak już
wspomniałam, słowo „eko” to aktualnie modne hasło, które sprzedaje. Bo kasa. Spójrzmy
prawdzie w oczy: „ekoskóra“ to materiał całkowicie niebiodegradowalny. Może
i jest tania, a proces jej produkcji jest oszczędniejszy, niż skóry naturalnej,
ale po niezaprzeczalnie znacznie szybszym zużyciu, staje się zwyczajnym
śmieciem, który pozostanie na ziemi na wieki wieków.
Naturalna skóra, z której wykonuje się
galanterię, to w dużej mierze odpad z produkcji mięsa. To nie tak, że zarzyna
się krowę specjalnie na buty. I nawet jeśli jesteście weganami, czy wegetarianami
i niezależnie ile organizacji walczących o prawa zwierząt wspieracie na raz,
mięso było i będzie nadal produkowane. Nie zrozumcie mnie źle, ja też martwię
się o los zwierząt w tym przemyśle, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że
produkty mięsne są podstawowym elementem diety wielkiej części populacji na
całym świecie. Dobre traktowanie zwierząt to temat na inną dyskusję.
Nadprodukcja mięsa to temat na inną dyskusję. Hodowanie zwierząt wyłącznie na
ubój to temat na inną dyskusję.
Jakby tak sobie pomyśleć chwilę, to „skóra
naturalna” oprócz tego, że powstaje z odpadów pochodzenia naturalnego, przy
okazji jest materiałem bardzo trwałym i pozwalający używać rzecz
kilkunastokrotnie dłużej, niż z taki sam produkt wykonany z pseudo „ekoskóry“.
Czyli nie marnotrawimy! A co jeśli w końcu się zużyje? Pewnie kiedyś w końcu
tak, ale pamiętajcie, że przy odpowiedniej dbałości o produkty ze skóry, można
ich żywotność przedłużyć o baaardzo wiele lat. Cóż, a gdy nie pozostanie nic
innego jak śmietnik, to wyrzucony rozłoży się stosunkowo szybko. Pomyślcie o
tym zanim kupicie kolejną torebkę, czy buty na jeden sezon z HaieMu. Zastanówcie
się, czy lepiej kupić tańszy pseudo-ekologiczny produkt, który zaraz wywalicie,
czy droższy, ale służący przez lata. Świadomość konsumencka i
ekologia mogą iść w parze! Hoho, ale mądrala!
Trzy „eRy”: Reduce, re-use, recycle
Wiele osób uważa recykling za irytujący,
niewygodny i w ogóle witki opadają, gdy widzi się śmieciarkę, która przyjeżdża pod
blok i wszystkie posortowane kubły bez ceregieli ładuje z powrotem do jednego
kontenera. Ludzie chcą sortować śmieci, ale te kilka koszy na śmieci w
mieszkaniu, z którymi trzeba w kółko latać po schodach, wypełniają się
zastraszająco szybko. Myślę, że problem polega na tym, że zbyt wiele osób
ignoruje REDUKOWANIE. Redukuj zużycie plastiku, a recykling stanie się
łatwiejszy. Przestań kupować rzeczy z zamiarem wyrzucenia ich po jednym
użyciu, nawet jeśli trafią one do kosza z frakcją plastikową. Poczytaj sobie,
ile faktycznie tego plastiku się recyklinguje. Lojalnie ostrzegam, żeby nie
było, to nie będą zbyt pokrzepiające na duchu dane.
Czy wiesz, że…
1. Tubki po
paście do zębów i inne wyciskane tubki nie nadają się do recyklingu, ponieważ
często zawierają cienką warstwę aluminium i różnego rodzaju tworzyw sztucznych,
co bardzo utrudnia należyte oddzielenie ich i przetworzenie.
2. Słomki papierowe
zawierają surowce wtórne. Jednak prawie nigdy nie są poddawane recyklingowi,
ponieważ musiałyby być zebrane osobno w dużych ilościach. Wyobrażacie sobie
kolejny kontener… na słomki?
3. Paragony
papierowe są często drukowane na błyszczącym papierze termicznym, który nie
nadaje się do recyklingu, ponieważ jest powlekany bisfenolem A (BPA) i
bisfenolem S (BPS). Wiele sklepów wysyła teraz potwierdzenie e-mailem lub daje
wybór, czy wziąć wydrukowany paragon, pamiętaj o tym!
4. Opakowania, na
przykład po czipsach Pringles, są bardzo trudne do recyklingu, ponieważ łączą
kilka różnych materiałów: metalowe denko, odrywane foliowo-papierowe górne
wieczko, plastikową pokrywkę, same czipsy opakowane są w srebrną folię, a to
wszystko siedzi w tekturowej tubie. Opakowań po chrupkach nie można poddać
recyklingowi ze względu na przylegający do nich tłuszcz i okruszki. Idą do
zmieszanych, aby wiekami gnić na wysypisku.
5.
Oszukańcze waciki są często mieszane z materiałami syntetycznymi, takimi jak
poliester, więc nie można ich poddać recyklingowi. Płatki kosmetyczne ze 100%
bawełny, można kompostować, ale tylko wtedy, gdy nie zostały użyte do
demakijażu lub nie są zanieczyszczone chemikaliami, takimi jak środki
dezynfekujące.
6. Karteczek
samoprzylepnych nie można w większości przypadków poddać recyklingowi, ponieważ
klej na pasku samoprzylepnym nie zawsze można usunąć więc nimi też sobie nawet
nie zawracają głowy.
Zacznij od zmniejszenia zużycia produktów
jednorazowego użytku. Chciałabym, aby w tym roku więcej treści w mediach
społecznościowych koncentrowało się na ograniczaniu i edukowaniu ludzi w celu
dokonywania mądrzejszych wyborów w sklepie. Na przykład, zanim przejdziesz do
kasy, przejrzyj koszyk i USUŃ wszystkie plastikowe opakowania. Zastanów się, co
możesz zastąpić papierem lub szkłem? Może sok w szklanej butelce jest tylko o
złotówkę droższy? Może zaoszczędzisz kilka złotych odkładając plastikową torbę
z mrożonymi frytkami, a zamiast tego biorąc całe ziemniaki na domowe fryty?
Następnym krokiem, jaki bym dodała, to ODMOWA!
ODMAWIAJ zakupu pudełka herbaty zapakowanego w folię, gdy ten sam smak stoi
obok na półce w prostym pudełku papierowym. ODMAWIAJ zakupu stu dwudziestu mini
plastikowych jogurcików na rzecz jednego, dużego. Przy wystarczająco dużej
skali takich działań, firmy będą musiały zareagować. Na dłuższą metę poprzez
ODMAWIANIE zakupu opakowań z tworzyw sztucznych, ostatecznie dołożysz swoją
cegiełkę do zredukowania ilości plastikowych odpadów generowanych przez te
firmy, ponieważ odpowiedzą na brak popytu. Bo kasa. Wykorzystaj więc kapitalizm
na swoją korzyść. Redukuj kupowany plastik i pomóż posprzątać bałagan
pozostawiony przez poprzednie pokolenia.
Zawsze pamiętaj: REDUKUJ, ODMAWIAJ, UŻYWAJ
PONOWNIE lub RECYKLINGUJ. Łatwe!
O, Boże… czy to już wreszcie wszystko co
mam robić, aby być bardziej eko?
Niet. Tak daleko to wszystko zaszło, że to
dopiero początek.
Ja ponad to oszczędzam gaz, prąd i wodę, bo myję
całe ciało co drugi dzień i jakoś nie śmierdzę (szok!). Mieszczę na trzydziestu
ośmiu metrach pięć koszy na śmieci, piję kranówkę i nie używam reklamówek
jednorazówek, tylko uszyte przez moją mamę torebki ze starych firanek na owoce
i warzywa. Nie używam agresywnej chemii domowej, w ogóle najlepsza na wszystko
jest soda i ocet, plus olejek eteryczny. Używam tabletek, a nie pasty do zębów i szczoteczki z bambusową rączką,
wacików do uszu na papierowych patyczkach, mam drewnianą szczotkę do włosów z
naturalnym włosiem dzika, metalową maszynkę do golenia na żyletki, nie kupuję
kosmetyków do makijażu, bo z niego całkowicie zrezygnowałam, ani nowych ciuchów
z poliestru. Właściwie w ogóle nie kupuję nowych ciuchów, bo ubieram się w
second-handach. Nie używam folii spożywczej i aluminiowej, mam szklane
pojemniki z drewnianą pokrywą do przechowywania żywności. Zamiast szamponu do
włosów w płynie mam taki w kostce w tekturowym pudełku, zamiast żelu pod
prysznic używam roślinnego mydła też w kostce, balsam do ciała mam w metalowej
puszce i jest złożony tylko z naturalnych olejów i maseł roślinnych. Do twarzy
nie stosuję żadnych skomplikowanych kosmetyków, których składników nie umiem
wymówić. Nie jem mięsa w żadnej postaci i prawie wcale produktów mlecznych, w
sumie to bliżej mi już do bycia weganką. Nie jem produktów mocno przetworzonych
i gotowych pakowanych w plastik z datą przydatności pięć lat. Jeżdżę autobusem
lub chodzę na piechotę, podnoszę śmieci, które ktoś rzucił na chodnik. Robiąc
to wszystko wbrew pozorom mam czas na wysypianie się. Da się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz