30.09.2020

rzeczy.

Jeśli czytasz ten artykuł, prawdopodobnie znajdujesz się w uprzywilejowanych dziesięciu procentach światowej populacji, jeśli chodzi o bogactwo. Jeśli masz co włożyć do garnka i na siebie, czystą wodę do picia i mycia, trochę banknotów w portfelu i gdzie spać w spokoju, to masz już wiele. Niektórzy ludzie żyją w częściach świata, w których panuje taki bajzel światopoglądowy, organizacyjny, polityczny i kulturowy, że walcząc o godne życie, nie mają czasu na snucie marzeń o najnowszym Lamborghini.


A my co tutaj, w Europie? Jesteśmy w stanie stworzyć życie pełne sukcesu, możliwości i satysfakcji, jeśli tylko popracujemy nad tym trochę. Dostajemy prędzej czy później to, czego chcemy. Tyle. I to my, w przeciwieństwie do krajów pierwszego świata, czcimy rzeczy. R Z E C Z Y.

 

Rzeczy to biblijny złoty cielec współczesnych czasów

Bo człowiek to taka sroka. Uwielbiamy wszystko co kolorowe, lśniące i budzące zazdrosne spojrzenia koleżanki z biurka obok, a marketingowcy doskonale wiedzą, że oceniamy rzeczy (i ludzi) właśnie po wyglądzie. Wszyscy dajemy się wciągnąć w wygodnicki świat materializmu za każdym razem, gdy widzimy krzykliwy bilboard w centrum miasta i gdy musimy przejść przez całą Ikeę, aby dotrzeć wreszcie do kasy wkładając do koszyka przy okazji dwudzieste piąte opakowanie świeczek i ramkę na zdjęcie, których oczywiście nie potrzebujemy. Spędzamy strasznie dużo czasu próbując kupować coraz ładniejsze rzeczy. Lubimy mieć dużo wszystkiego: duży wybór w sklepie, duże mieszkania, duże samochody, dużo jedzenia i dużo pieniędzy. Aktualnie jakiś milion rzeczy jest nam NIEZBĘDNE, aby normalnie funkcjonować na co dzień.

Czy naprawdę żyjemy tylko po to, aby gromadzić RZECZY?

Gdy wchodzę do centrum hadlowego dostaję napadu drgawek na widok ilości zgromadzonych tam przedmiotów i tych wszystkich ludzi, biegających za nimi po sklepach w hipnotycznym transie. To jest JEDNO centrum handlowe. Pomyśl, ile w sumie jest ich w twoim mieście, województwie, kraju, kontynencie… na całym świecie? Zimny pot występuje na moje czoło, gdy wyobrażam sobie, co by było, jakby chcieć wszystko stamtąd wynieść i zrzucić na jedną kupę. Himalaje to pikuś. Nasze uwielbienie materializmu w rzeczywistości ukształtowało światową gospodarkę w taki sposób, że zależy ona od naszej żądzy posiadania. Ludzka praca, a co za tym idzie możliwość przeżycia, jest zależna od tego, abyśmy chcieli i kupowali coraz więcej.

Mamy mało czasu i ograniczoną ilość dni w życiu

Jeśli poświęcisz chwilę na sprawdzenie jak je w sumie spędzasz, możesz być rozczarowany_a sobą. Ja jestem rozczarowana sobą. Wiem, że spędziłam lata życia martwiąc się o RZECZY. Tyle mojego czasu minęło bezpowrotnie na fantazjowanie na temat takiego, czy siakiego stylu życia, takiego, czy innego rodzaju wystroju mojego mieszkania, śmakich ubrań. Po podróży do Indonezji, która naprostowała mi światopogląd skutecznie, spędziłam wiele godzin na pozbywaniu się ubrań, które kupiłam bezmyślnie podczas mojej szalonej fascynacji blogerkami modowymi. Zaczęłam rezygnować z rzeczy, które sprawiają, że czuję się fajnie tylko dlatego, że je fajnie mieć.

Gdy widzę ludzi, którzy mają obsesję na punkcie wyglądu własnych domów, obsesję na punkcie kupowania nowych, poliestrowych ciuszków co sezon i posiadania dwustu pięćdziesięciu par plastikowych adidasów, jest mi przykro, że nie widzą tego, że to wszystko lada moment będzie nic niewarte. Po rychłym zepsuciu się wskutek słabej jakości, po roku, może dwóch, wyląduje w koszu na śmieci, a ten na wysypisku, na którym będzie sobie gnić na wieki wieków.

Każdy dom, w którym ktokolwiek kiedykolwiek mieszkał, każda łyżka i widelec, każdy but z sieciówki i koszulka za dwie dychy, zostanie pewnego dnia wyrzucona na śmietnik. I dlatego to mnie tak bardzo przeraża, ponieważ w każdej minucie umiera żywa osoba lub zwierzę, które mogłyby zostać uratowane przez nas, właśnie to uprzywilejowane społeczeństwo. Bogate w wiedzę i narzędzia, aby zmienić politykę i zadbać o środowisko naturalne, dzięki któremu w ogóle żyjemy. A my w tym czasie latamy po sklepach za jakimś szajsem wyprodukowanym w fabryce w Bangladeszu wyzyskującej dzieci.

Nie rozprawimy się wreszcie raz a dobrze z problememami jakości powietrza, którym oddychamy, bo dalej palimy węglem. Mamy w nosie czystość mórz i oceanów, z których łowimy ryby, które potem jemy, bo wysmarowani kremami z chemicznymi fitrami nieświadomi szkody, którą wyrządzamy, zadowoleni pływamy sobie w morzu podczas urlopu. Nie wprowadzimy rozwiązań na mniejsze eksploatowanie zwierząt i ziemi i zredukowanie naszych gigantycznych potrzeb, bo zamiast tego milej jest przecież kupować rzeczy i dobre jedzonko, niż sobie czegoś odmawiać. Bawimy się na filmach, na których się wyżynają i strzelają i jednocześnie spływa po nas fakt, że kilka tysięcy kilometrów dalej, na toksycznych wysypiskach w Indiach, aby związać koniec z końcem, dzieci wybierają miedź z tego właśnie wyrzuconego przez nas po trzech latach dopiero co najnowszego modelu telefonu, za który zapłaciliśmy równowartość rocznego utrzymania ich kilkuosobowej rodziny.

Uuu... zrobiło się niewygodnie. Doczytasz do końca tekstu?

Wszyscy zasługujemy na samorealizację, wszyscy zasługujemy na życie, jakiego pragniemy, ale poziom, do którego oddajemy cześć materializmowi, poziom, do którego jesteśmy przez niego wessani, jest zbyt wielki. Potrzebujemy naprawdę znacznie mniej, niż nam się wydaje. Znani mówcy motywacyjni, którzy de facto swoją karierę zawdzięczają mówieniu o minimalizmie, dobrych wyborach i zmianach na lepsze, celebryci, których podziwiamy i liderzy, którymi chcielibyśmy być, sami dają zwyczajnie zły przykład. Come on: nikt nie potrzebuje luksusowej rezydencji z czternastoma łazienkami i sześcioma kortami tenisowymi. Serio, ale kurwa, no. Ludzie umierają, bo nie mają wody do picia, a ktoś kupuje dom za miliony z czterdziestoma pięcioma sypialniami? Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymie.

Co się z nami stało? Całkowicie się zatraciliśmy i zgubiliśmy drogę.

Nie mówię Ci, że masz teraz porzucić wszystko, co posiadasz i żyć jak pustelnik

Na początek wystarczy, że zdasz sobie sprawę, że wiele rzeczy, które gromadzisz w swoim domu, tylko wyglądają ładnie i nie są ci zasadniczo do niczego więcej potrzebne. Po prostu są. Dosłownie utrzymują cię w uwikłaniu w materializmie, coraz trudniej ci się obyć bez tych wszystkich rzeczy, przez co jesteś coraz bardziej w niego wciągany_a. Jeśli otaczasz się tym światem, to w nim pozostaniesz.

Proszę Cię, abyś ponownie ocenił_a, dlaczego żyjesz i po co żyjesz. Czemu służy Twoja egzystencja na tej planecie? Żyjesz po to, aby POSIADAĆ WIĘCEJ, czy raczej żyjesz w miejscu, które dzielisz z innymi stworzeniami i przyszłymi pokoleniami? Masz biznes, samochód, dziewczynę/chłopaka, nowy telewizor i dom, który cię definiuje. Kim byś był_a bez nich? Pomyśl o tym. Gdyby dziś był Twój ostatni dzień życia, co dałoby Ci prawdziwe szczęście? Jakiś nowy przedmiot, czy spędzenie czasu z własnymi bliskimi? Mogę się założyć o co chcesz, że znam odpowiedź.

Konsumuj mądrze

Kiedy spojrzysz na to, co narobiliśmy i jak wielką moc mamy, by dosłownie zmienić świat, okazuje się, że każdy z nas ma możliwość wywarcia wpływu na planetę. To wszystko nie była przecież robota jednego człowieka. Zmiany klimatu są wspólnym „dziełem” nas wszystkich i skutkiem kolektywnej, nadmiernej konsumpcji od dziesięcioleci. W kupie siła! Każdy z nas może dołożyć swoją cegiełkę, aby uzdrowić Ziemię, która woła o pomoc.

Jakby tak optymistycznie pomyśleć, że każdy wprowadziłby choćby maluśką zmianę w stylu życia, nie wiem, na przykład: schabowego robił co drugą, a nie co każdą niedzielę, podlewał trawnik deszczówką, a nie wodą z wodociągu, nie wyrzucał całkowicie dobrego jedzenia, tylko dlatego, że jest dzień po dacie przydatności do spożycia, nie betonował każdego skrawka podwórka, więcej chodził na piechotę, kupował tylko to, czego naprawdę aktualnie potrzebuje, nosił wszędzie wielorazową torbę na zakupy i nie kupował dziesiątek zgrzewek Nałęczowianki, szybko zmieniłoby się życie setek tysięcy zwierząt, środowiska i innych ludzi na lepsze. Również polityka może zapewnić nam trwałą przyszłość, dlatego nasze świadome wybory przy urnie są tak bardzo istotne! Decyzje, mądre nakazy i zakazy muszą płynąć z góry. Sory, wiem, że nikt nie lubi jak się go do czegoś przymusza. Ale MUSIMY i potrzebujemy kogoś, kto nami pokieruje. Bo będzie koniec świata. I każdy z nas będzie temu winny.

Będziemy musieli się zmienić

Jeśli uratowanie planety oznacza, że ​​będziemy musieli stworzyć nowe/inne miejsca pracy i zmienić sposób, w jaki żyjemy, to trudno. Mamy serio więcej do stracenia. Mamy do stracenia jedyny we wszechświecie dom. Możemy się zmienić. Możemy wybrać, czemu poświęcimy uwagę i energię. Bądź świadom_a. Nie daj się kontrolować zmysłowej percepcji, konsumuj rozważnie. Bycie zależnym od RZECZY jest współczesnym zniewoleniem.

 

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Popular Posts

Follow on Bloglovin
Instagram