Ała. Auć. Ałajka.
Bywa tak, że oczekiwania nie spotykają się z rzeczywistością i to jest beznadziejne. Wtedy będą wmawiać Ci, że to nie jest beznadziejne. A jest. Będą mówić następujące frazesy po to, żebyś nie popełnił publicznego harakiri: "czas leczy rany", "masz, napij się", "oj przeżyjesz" itepe, itede. Nuda znowu tego słuchać i to wcale nie pomaga więc przestańcie.
Bywa tak, że to co się dzieje w rzeczywistości jest rozczarowaniem. Powiesz mi - masz ten swój wieczny optymizm i potem masz, ale za swoje. Nie lepiej się mentalnie naszykować na klapę i może akurat pozytywnie zaskoczyć?
Bzdura.
Dlaczego mam nie wierzyć, że może akurat tym razem się uda? Nastawiałabym się z automatu na porażkę nie umiejąc się prawdziwie zaangażować w cokolwiek i podświadomie, własnymi uczynkami sprowadzałabym zagładę na wszystko czego się tylko tknę. Bo nie udąło się już dwadzieścia razy. To przecież i tak się nie uda dwudziesty pierwszy. Idź mi stąd z takim myśleniem, bo normalnie w zęby Ci zasunę.
Bywa tak, że to co się dzieje w rzeczywistości jest rozczarowaniem. Powiesz mi - masz ten swój wieczny optymizm i potem masz, ale za swoje. Nie lepiej się mentalnie naszykować na klapę i może akurat pozytywnie zaskoczyć?
Bzdura.
Dlaczego mam nie wierzyć, że może akurat tym razem się uda? Nastawiałabym się z automatu na porażkę nie umiejąc się prawdziwie zaangażować w cokolwiek i podświadomie, własnymi uczynkami sprowadzałabym zagładę na wszystko czego się tylko tknę. Bo nie udąło się już dwadzieścia razy. To przecież i tak się nie uda dwudziesty pierwszy. Idź mi stąd z takim myśleniem, bo normalnie w zęby Ci zasunę.
Co to było za badziewie
Twój durny mózg uruchamia linię produkcyjną bólu. Oto co należy sobie wbić do tego mózgu: ból sam w sobie nie jest złem. Jest okej czuć ten ból, it's okay not to be okay, bo to znaczy, że posiadasz jeszcze jakieś resztki człowieczeństwa.
Bo jeśli nie czujesz żadnego bólu, no to trochę przerąbane. Gdy słyszysz od kogoś: "Nic mnie już nie wzrusza", uciekaj gdzie pieprz rośnie, bo to oznacza, że masz do czynienia z kimś kto sam siebie tłumi. A ludzie, którzy siebie tłumią są martwi w środku. I tak naprawdę bardzo nieszczęśliwi. Nie tylko nie odczuwają bólu, ale automatycznie, nie odczuwają również przyjemności. Jeszcze nie wiedzą, że sami siebie okłamują, ale się kiedyś dowiedzą. Byłam tam, robiłam to, dziękuję, wiecej nie chcę.
Ty (Nie)Szczęśliwcu cierpisz katusze więc ciesz się, że nie jesteś bucem bez empatii. Tak naprawdę jesteś wspaniały i wrażliwy. Jesteś tym lepszym gatunkiem człowieka. Lepszym od tego, który się poddał i zakodował sobie w łepetynie, że nic nie jest ważniejsze od czubka mojego własnego nosa, mam wszystko w dupie, jestem do dupy więc posadzę dupę w chałupie i zamknę ją na klucz od środka to nikt już więcej nie wparuje mi tam z buciorami.
Co teraz z tym badziewiem zrobić
Ty (Nie)Szczęśliwcu cierpisz katusze więc ciesz się, że nie jesteś bucem bez empatii. Tak naprawdę jesteś wspaniały i wrażliwy. Jesteś tym lepszym gatunkiem człowieka. Lepszym od tego, który się poddał i zakodował sobie w łepetynie, że nic nie jest ważniejsze od czubka mojego własnego nosa, mam wszystko w dupie, jestem do dupy więc posadzę dupę w chałupie i zamknę ją na klucz od środka to nikt już więcej nie wparuje mi tam z buciorami.
Co teraz z tym badziewiem zrobić
Ból jest oznaką czegoś, co zależy od tego, jak daną sytuację odbierasz.
1. Jeśli uważasz, że straciłeś największy skarb we wszechświecie, ogarnia Cię ślepota na przyszłe możliwości. Nic się nie wydarzy, bo przegapisz wszystkie szanse. Bo tak naprawdę całym sercem więcej nie spróbujesz. The end. Kuniec. Kaput.
2. Ale możesz też stwierdzić: Okejka, nie tracę skarbu wszechświata. To tylko rozczarowanie, że to co myślałem, że jest najcenniejszym skarbem, okazało się wcale nim nie być. I to jest właśnie znacznie mądrzejszy typ bólu do posiadania, ponieważ on oznacza, że to wcale nie było coś właściwego dla mnie. Chociaż boli mnie w ciul od tego brzuch, nie pomaga wiadro Verdinu na strawienie tego wszystkiego, to jednak teraz mogę wyruszyć na poszukiwania tego czegoś odpowiedniego. Czy to nie fascynujące? No to w drogę, to nie gotowanie klusków, że musisz stać nad nimi i pilnować, bo wykipią. Jazda, już Cię tu nie widzę!
Kumasz bazę? Ból pochodzi z zawodu - jesteś zawiedziony, że coś wcale nie było tym czym myślałeś że jest. Z zawodu, a nie z wiary, że straciłeś wszystko co miałeś i to nigdy już nie wróci. To ogromna różnica.
Co robić dalej z tym badziewiem
Człowiek już jest taki głupi i oporny na dostawane nauczki, że jak ten Koziołek-Matołek, może nigdy nie dojść do swojego Pacanowa. A to dlatego, że jego obecny sposób myślenia buduje tendencję, dzięki której łatwo przewidzieć trajektorię przyszłych 10 lat życia. Co więcej, pozwala zobaczyć przeszłe 10 też i nie trzeba mieć do tego kursu z wróżbiarstwa.
Teraz nadchodzi najgorsze i najlepsze jednocześnie - fundamentalną sprawą jest nauczyć się nadawać nowe znaczenie rzeczom z czasem, aby ostatecznie zmienić swoje podejście forever.. Baj de łej, psychoterapeuta powie Ci to samo tylko za 150 za godzinę. U mnie masz za darmo.
Ostatnio tak sobie rozkminiałam, że chyba nie można mieć wszystkiego. Ale ja chcę mieć wszystko. I będę mieć co tylko zechcę. Skąd mam ten niewyczerpywalny rezerwuar determinacji i woli walki o to co dla mnie ważne, nie wiem, nie pytaj. Po prostu chyba wystarczająco mocno wiem czego chcę i to wystarczy.
1. Jeśli uważasz, że straciłeś największy skarb we wszechświecie, ogarnia Cię ślepota na przyszłe możliwości. Nic się nie wydarzy, bo przegapisz wszystkie szanse. Bo tak naprawdę całym sercem więcej nie spróbujesz. The end. Kuniec. Kaput.
2. Ale możesz też stwierdzić: Okejka, nie tracę skarbu wszechświata. To tylko rozczarowanie, że to co myślałem, że jest najcenniejszym skarbem, okazało się wcale nim nie być. I to jest właśnie znacznie mądrzejszy typ bólu do posiadania, ponieważ on oznacza, że to wcale nie było coś właściwego dla mnie. Chociaż boli mnie w ciul od tego brzuch, nie pomaga wiadro Verdinu na strawienie tego wszystkiego, to jednak teraz mogę wyruszyć na poszukiwania tego czegoś odpowiedniego. Czy to nie fascynujące? No to w drogę, to nie gotowanie klusków, że musisz stać nad nimi i pilnować, bo wykipią. Jazda, już Cię tu nie widzę!
Kumasz bazę? Ból pochodzi z zawodu - jesteś zawiedziony, że coś wcale nie było tym czym myślałeś że jest. Z zawodu, a nie z wiary, że straciłeś wszystko co miałeś i to nigdy już nie wróci. To ogromna różnica.
Co robić dalej z tym badziewiem
Człowiek już jest taki głupi i oporny na dostawane nauczki, że jak ten Koziołek-Matołek, może nigdy nie dojść do swojego Pacanowa. A to dlatego, że jego obecny sposób myślenia buduje tendencję, dzięki której łatwo przewidzieć trajektorię przyszłych 10 lat życia. Co więcej, pozwala zobaczyć przeszłe 10 też i nie trzeba mieć do tego kursu z wróżbiarstwa.
Teraz nadchodzi najgorsze i najlepsze jednocześnie - fundamentalną sprawą jest nauczyć się nadawać nowe znaczenie rzeczom z czasem, aby ostatecznie zmienić swoje podejście forever.. Baj de łej, psychoterapeuta powie Ci to samo tylko za 150 za godzinę. U mnie masz za darmo.
Ostatnio tak sobie rozkminiałam, że chyba nie można mieć wszystkiego. Ale ja chcę mieć wszystko. I będę mieć co tylko zechcę. Skąd mam ten niewyczerpywalny rezerwuar determinacji i woli walki o to co dla mnie ważne, nie wiem, nie pytaj. Po prostu chyba wystarczająco mocno wiem czego chcę i to wystarczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz